Lok, Sophie i Den byli już przy opuszczonej kamienicy. Gdy tylko do niej doszli, skrzywili się na jej widok. Mogli ją spokojnie uznać za jedno z najohydniejszych miejsc w całej Wenecji. Pewnie jedynie mieszkające nieopodal pijaczyny oraz fanatycy, o których mówiła Shiro, uważały ten budynek za zdatny do użytku.
- Okej... Tylko jak my tam wejdziemy? Drzwi są zabite deskami. - Sophie zwróciła się do Loka.
Chłopak podszedł do wejścia. Drzwi faktycznie były zabite deskami, jednak jak się okazało, gwoździe nie trzymały i Lambert bez problemu je otworzył. Oczom łowców ukazało się zakurzone wnętrze udekorowane przez żuli kilkoma fotelami i stolikiem.
- No tak... - Odparła zmieszana Sophie.
- To co, wchodzimy? - Dodał Den. - Shiro, zostałabyś na tutaj?
Nikt nie odpowiedział. Den odwrócił się, a Shiro i Teka za nim nie było. Lok i Sophie zrobili to samo. Na ich twarzach malowało się zaskoczenie, na twarzy Casterwill'ki również złość.
- Na pewno za nami szli... - Powiedział Phils podchodząc do wejścia w wąską uliczkę.
Rozglądał się przez chwilę, lecz potem bezzwłocznie, w trosce o zagubione osoby, zaczął iść drogą powrotną. Lok i Sophie dołączyli do niego. Wprawdzie mówiąc, gdyby nie Den też by tak postąpili. Przeszukując okolicę, nie wiedzieli, że już dawno minęli uliczkę, w którą Shiro zwiodła Teka.
~~~
Shiro nadal szła za chłopcem. Okazało się, bo tego białowłosa nie wiedziała, że wąska uliczka, którą szli, prowadziła do centrum opuszczonych i zniszczonych budynków. Może tutaj ulice były dziwnie szerokie i każdy z łatwością mógł ich dostrzec, ale nie w tym miejscu nie było żywej duszy. Dzięki temu plan Shiro się ułatwił. Jednak Tek właśnie chciał zawracać.
- A co z tym gościem? - Dopytywała.
- Zaraz się zgubimy. Znajdziemy resztę i go potem poszukamy... Poza tym głupio to wszystko brzmi. Tu mógł sobie chodzić każdy mężczyzna, a nie jakiś fanatyk!
- Fanaco? - Dziewczyna przekrzywiła głowę, przez co sprawiała wrażenie słodkiej idiotki. Sprawiała wrażenie, bo na pewno głupia nie była. No i znała pojęcie "fanatyk".
Tek jąkał coś i nie wiedział, jak odegrać swoje ostatnie słowa. Shiro, na szczęście, tylko uśmiechnęła się milutko, więc odpuścił, po czym, jak już planował, zawrócił, żeby znaleźć resztę drużyny.
Shiro obróciła się na pięcie, jednak nie ruszyła do przodu. Zorientowała się, że prawie poszła za Tekiem, a nie tak miała postąpić. Wydawał jej się teraz dobrym przyjacielem. Ale jej plan, choć prosty i dość głupi, musiał zostać zrealizowany. Już miała pytać Teka swoją kwestią, aż nagle usłyszała głos Loka. To było coś w stylu "Chyba ktoś tam jest" albo "Chodźcie za mną", więc wiedziała, że została w jakimś stopniu zauważona. Dlatego musiała działać...
Nim na tej szerokiej ulicy dało się zobaczyć sylwetkę Lamberta, Shiro poszybowała w górę z Tekiem, zaciągając go za kilka budynków.
~~~
Shiro wylądowała. Ta sama zniszczona kamienica wydawała się idealną kryjówką. Była nieuczęszczana (Shiro przecież skłamała i żadnych fanatyków w niej nie było), ponura i odpychająca. A nawet jeżeli Lok, Sophie i Den wróciliby do niej, to białowłosa miała wystarczająco dużo czasu na wykonanie swojego planu.
Tek się wyrywał. Ogólnie wyrywał się, gdy tylko wznieśli się nad ziemię. Ale Shiro, wbrew pozorom była silna i nie pozwalała mu uciec. Do tego zakryła mu ręką usta, co skutecznie go uciszyło. Typowa próba porwania, pomijając magiczne zdolności albinoski.
Dziewczyna wparowała do kamienicy, przed wejściem oglądając się, czy nikt jej nie widział. Drzwi zostały zamknięte podmuchem wiatru. Shiro spojrzała na wnętrze pomieszczenia. Z trudem posadziła Teka na jednym z zakurzonych foteli, lecz nadal zakrywała mu usta.
- Nie wierć się! - Jej głos nie był groźny. Dało się w nim usłyszeć pewien rodzaj smutku. Ten rodzaj, gdy musieliście zrobić coś niedobrego, bo nie było wyjścia. Shiro nie żałowałaby porwania jakiejś osoby dla swoich korzyści, jednak Tek nie był dla niej byle kimś
Tek powoli przestawał. Tracił siły. Kiedy chłopiec już siedział, mogła zacząć mówić.
- Chcę ci coś wytłumaczyć. Będziemy musieli rozmawiać, więc zdejmę ci rękę z ust. Ale nie krzycz, bo... Po prostu nie krzycz, to ważne.
Wzrok Teka pozostał tak samo złowrogi jak wcześniej. Zgodził się, Shiro poznała to w jego oczach.
- Nikt z tej drużyny, oprócz ciebie... No i może Dena, nie posłuchałby, co mam do powiedzenia. Nie złość się, że akurat ciebie porwałam, to ich wina, że nie można im zaufać... Generalnie Juliette nic nie jest. - Powiedziała to, żeby Tek się trochę uspokoił. Zadziałało. - W sensie: nic złego, bo w sumie bardzo dużo się z nią stało. - Shiro zdjęła w końcu Tekowi rękę z ust. - Nie wiem, od czego zacząć, a ty pewnie masz wiele pytań, więc proszę, mów.
- Po pierwsze: kim jesteś. Po drugie: co z Juliette. I jak, do cholery, latałaś - Wyparował od razu.
- Jak to jak? Naprawdę się nie domyśliłeś? A zawsze się przechwalałeś, że jesteś mądry... - Zacisnęła usta, jakby została mocno oszukana.
Tek, na początku chciał powiedzieć, aby się z nim nie kłóciła, ale zaraz potem analizował jej słowa. Dopiero się poznali, ale rzeczywiście, on zawsze mówił dużo o swojej inteligencji. Czy ona mogłaby być...? Nie, to nie jest możliwe! Choć w sumie skoro Tytani, inne światy i moce żywiołów są realne, to czemu to miałoby nie być? Jednak Tek nie dawał za wygraną, może się mylił.
- Po prostu powiedz. Skąd masz tę moc? To dla mnie bardzo ważne. I podaj też informacje o sobie, ja cię nie znam. Chcemy chyba do czegoś dojść. Tymi tekstami starasz wydawać się inna? Nie wyróżniaj się.
Shiro wyraźnie się zadowoliła.
- Spójrz na mnie. - Odparła pokazując palcami swoje włosy i oczy. - Trudno mi się nie wyróżniać z takim wyglądem.
- Teraz mówimy o charakterze. Rozjaśnij mi coś w końcu, mieliśmy rozmawiać.
- A czy to miała być rozmowa po twojemu?
- Przecież... Przynajmniej niech dąży do jakiś wyjaśnień. Przedstaw się.
- Shiro. - Mrugnęła oczkiem.
- Argh... Nazwisko, wiek, cokolwiek!
- Może jeszcze imię? Zdradzę ci sekret: Shiro to przezwisko. - "No domyślaj się, Tek, domyślaj. Podobno jesteś bardzo mądry" - w jej głowie latały te słowa, a ona była nimi bardzo rozbawiona.
- Przezwisko? To podaj mi imię, a nie się droczysz!
- Na J.
- To nie są zgady...
I tu się wszystko zatrzymało. Tek powolnie oparł się o fotel, a Shiro rozluźniła mięśnie. Chłopiec zadał ostatnie pytanie:
- Jaka jest pierwsza litera twojego nazwiska?
- R.
- Tak... Juliette Ray.
- Zgadłeś.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdzialik krótki, ale no cóż, szpital.
Powiedzcie szczerze: ktoś się domyślił, kim jest Shiro?
Tek się wyrywał. Ogólnie wyrywał się, gdy tylko wznieśli się nad ziemię. Ale Shiro, wbrew pozorom była silna i nie pozwalała mu uciec. Do tego zakryła mu ręką usta, co skutecznie go uciszyło. Typowa próba porwania, pomijając magiczne zdolności albinoski.
Dziewczyna wparowała do kamienicy, przed wejściem oglądając się, czy nikt jej nie widział. Drzwi zostały zamknięte podmuchem wiatru. Shiro spojrzała na wnętrze pomieszczenia. Z trudem posadziła Teka na jednym z zakurzonych foteli, lecz nadal zakrywała mu usta.
- Nie wierć się! - Jej głos nie był groźny. Dało się w nim usłyszeć pewien rodzaj smutku. Ten rodzaj, gdy musieliście zrobić coś niedobrego, bo nie było wyjścia. Shiro nie żałowałaby porwania jakiejś osoby dla swoich korzyści, jednak Tek nie był dla niej byle kimś
Tek powoli przestawał. Tracił siły. Kiedy chłopiec już siedział, mogła zacząć mówić.
- Chcę ci coś wytłumaczyć. Będziemy musieli rozmawiać, więc zdejmę ci rękę z ust. Ale nie krzycz, bo... Po prostu nie krzycz, to ważne.
Wzrok Teka pozostał tak samo złowrogi jak wcześniej. Zgodził się, Shiro poznała to w jego oczach.
- Nikt z tej drużyny, oprócz ciebie... No i może Dena, nie posłuchałby, co mam do powiedzenia. Nie złość się, że akurat ciebie porwałam, to ich wina, że nie można im zaufać... Generalnie Juliette nic nie jest. - Powiedziała to, żeby Tek się trochę uspokoił. Zadziałało. - W sensie: nic złego, bo w sumie bardzo dużo się z nią stało. - Shiro zdjęła w końcu Tekowi rękę z ust. - Nie wiem, od czego zacząć, a ty pewnie masz wiele pytań, więc proszę, mów.
- Po pierwsze: kim jesteś. Po drugie: co z Juliette. I jak, do cholery, latałaś - Wyparował od razu.
- Jak to jak? Naprawdę się nie domyśliłeś? A zawsze się przechwalałeś, że jesteś mądry... - Zacisnęła usta, jakby została mocno oszukana.
Tek, na początku chciał powiedzieć, aby się z nim nie kłóciła, ale zaraz potem analizował jej słowa. Dopiero się poznali, ale rzeczywiście, on zawsze mówił dużo o swojej inteligencji. Czy ona mogłaby być...? Nie, to nie jest możliwe! Choć w sumie skoro Tytani, inne światy i moce żywiołów są realne, to czemu to miałoby nie być? Jednak Tek nie dawał za wygraną, może się mylił.
- Po prostu powiedz. Skąd masz tę moc? To dla mnie bardzo ważne. I podaj też informacje o sobie, ja cię nie znam. Chcemy chyba do czegoś dojść. Tymi tekstami starasz wydawać się inna? Nie wyróżniaj się.
Shiro wyraźnie się zadowoliła.
- Spójrz na mnie. - Odparła pokazując palcami swoje włosy i oczy. - Trudno mi się nie wyróżniać z takim wyglądem.
- Teraz mówimy o charakterze. Rozjaśnij mi coś w końcu, mieliśmy rozmawiać.
- A czy to miała być rozmowa po twojemu?
- Przecież... Przynajmniej niech dąży do jakiś wyjaśnień. Przedstaw się.
- Shiro. - Mrugnęła oczkiem.
- Argh... Nazwisko, wiek, cokolwiek!
- Może jeszcze imię? Zdradzę ci sekret: Shiro to przezwisko. - "No domyślaj się, Tek, domyślaj. Podobno jesteś bardzo mądry" - w jej głowie latały te słowa, a ona była nimi bardzo rozbawiona.
- Przezwisko? To podaj mi imię, a nie się droczysz!
- Na J.
- To nie są zgady...
I tu się wszystko zatrzymało. Tek powolnie oparł się o fotel, a Shiro rozluźniła mięśnie. Chłopiec zadał ostatnie pytanie:
- Jaka jest pierwsza litera twojego nazwiska?
- R.
- Tak... Juliette Ray.
- Zgadłeś.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdzialik krótki, ale no cóż, szpital.
Powiedzcie szczerze: ktoś się domyślił, kim jest Shiro?
Dlaczego miałam wrażenie, że Shiro okaże się Juliette? Ale rozdział dobry.
OdpowiedzUsuńI nie waż się topić Dantego grr wrrr
Kompletnie się tego nie spodziewałam, Dlaczego Juliette udawała Shiro? O co w tym chodziło, nie rozumiem. Życzę weny i szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale się wyjaśni c:
Usuń