poniedziałek, 6 marca 2017

Rozdział 12. - Dziko kwitnące kwiaty

Wenecja, Włochy
   Den dobiegł do weneckiego parku. To właśnie stąd dochodził dziewczęcy głos. Dzisiaj ponownie zakwitły dzikie, czerwone hibiskusy. Podobno ich kwiaty rozwijały się tylko na dobę, mimo tego te kwitnęły nieprzerwanie już ponad tydzień. Na środku parku stała duża fontanna, a po jej bokach były poustawiane ławeczki. Chodnik był zrobiony z jasnoszarej kostki brukowej. Na obrzeżach parku rosło wiele drzew najbardziej zielonych właśnie w tę porę roku.
   Phils zatrzymał się. Na ławce przy fontannie ktoś siedział. To ta osoba śpiewała piosenkę. Den zaczął iść w jej stronę...

--->Muzyka<---
Kwitnący dziki kwiecie
Ach, proszę cię, powiedz mi
Dlaczego ludzie walczą
I krzywdzą się nawzajem?

Dostojnie kwitnący kwiecie
Co takiego widzisz ze swojej łąki?
Dlaczego ludzie nie potrafią
Sobie wybaczać?

   Im bliżej był, tym głos wydawał się piękniejszy. Piosenka niosła się z wiatrem. Czuł się, jakby słyszał ją tylko on. Den poszedł w stronę fontanny. Doszedł już do ławeczek, aż głos ucichł, a czar prysnął. Białowłosa dziewczyna w jego wieku uniosła głowę i rozległ się świst. Świst powietrza. Białowłosa prawdopodobnie zamachnęła się ręką w samoobronie, jednak zrobiła to nienaturalnie szybko. Den odskoczył. Co on do diaska wyprawia? 


(na zdjęciu postać ma specyficzny strój, ale jest to bohaterka z anime i nie mam innych obrazku. W opowiadaniu jest normalnie ubrana)

-Nikt nie atakuje Shiro! - Wykrzyknęła groźnie (choć z jej dziecinnym wyglądem wcale to tak nie wyglądało). Den pomachał przed nią rękami odsuwając się kilka kroków.
-Nie zamierzałem cię atakować. - Odpowiedział Den nie spuszczając z niej wzroku
   Shiro uniosła brew. Jej czerwone oczy przeszywały Philsa na wylot niczym strzała łuku. Spojrzenie dziewczyny z nieufnego przeszło w pełne zmęczenia.
-Nic ci nie jest? - Den podszedł zaniepokojony do niej, lecz ta cofnęła się. Potknęła się o nierówność i upadła na chodnik, co musiało być bardzo bolesne, bo miała na sobie tylko letnią piżamę. Nie posiadała nawet kapci.
   Chłopak podbiegł do niej, jednak gdy już przy niej był, machnęła ręką i z fontanny wyleciały lodowe ostrza odgradzając mu drogę. Den ledwo co ich uniknął. Jedno z nich obcięło mu kosmyk włosów.
-Mówiłam... - Odezwał się cichy głos. - Nikt nie atakuje Shiro... - Wyszeptała i opuściła głowę na ziemię.
   Den nie ruszał się przez chwilę. Dziewczyna też. Lodowe ostrza? Przemknął mu przez myśl wygląd Juliette, ale to nie było możliwe. Ostrożnie zbliżył się do czerwonookiej. Wyglądało na to, że zemdlała, a Phils nie wiedział co robić. Szturchnął ją w ramię, żeby się upewnić. Niestety jego obawy potwierdziły się. Był sam w parku z nieznajomą albinoską. Wydawało mu się, że to tylko jakiś kolejny głupi sen.
   Na wszelki wypadek postanowił nie odchodzić z miejsca. Usiadł na ławce i czekał, aż białowłosa się obudzi. Może powinien iść do domu i powiadomić o całej sprawie przyjaciół? Tylko że nie wiedział jakby to wytłumaczyć. A najważniejsze, że nie wiedział kim nawet jest dziewczyna. "Shiro" nie za wiele mu mówiło.
   Mijały godziny. Aż do czwartej nad ranem. Na szczęście nikt oprócz Dena nie był tak głupi, żeby szlajać się w nocy po parku. W końcu albinoska obudziła się wydając z siebie długi jęk. Den upewnił się, że jest na tyle osłabiona, aby nie atakować, po czym podszedł do niej. Nastolatka otworzyła powoli oczy. Gdy tylko ujrzała Dena, zmarszczyła brwi i próbowała się szybko podnieść, ale znowu upadła. Warknęła w geście złości.
   Den usiadł koło niej, lecz w bezpiecznej odległości, żeby nie przestraszyć Shiro. Zgiął kolana i oparł na nich swoje ręce.
-Jak się nazywasz? - Spytał. Próbował się z nią w jakiś sposób zaprzyjaźnić, chociaż wiedział, że to niełatwe zadanie.
-Shiro.
-A nazwisko?
-Wystarczy Shiro.
   Den westchnął głęboko.
-Jestem Den Phils.
-Mhm... Przypominasz mi kogoś. - Usiadła.
-Kogo?
-Sama nie wiem.
   Den nie odezwał się. Trudno się rozmawiało z tą dziewczyną. Phils nie zauważył jeszcze, że Shiro co kilka sekund patrzyła na miecze schowane pod jedną z ławeczek. Chciała je zabrać i uwolnić się od Dena, ale coś jej nie pozwalało. Może... Nie była na tyle nieufna? Mniejsza z tym. I tak nie mogła się przed nim rozklejać.
    Albinoska wstała i nieoczekiwanie wskoczyła na fontannę. To było jak mrugnięcie oka. Den poderwał się na nogi. Shiro siedziała na czubku jakby była gargulcem. Żaden człowiek tak szybko nie wraca do siebie, coś było z tą dziewczyną nie tak.
   Shiro patrzyła spokojnym wzrokiem na Dena. Nie straciła równowagi ani razu, kiedy tak siedziała. Phils nie wiedział, co z nią zrobić.
-Tak w ogóle, to gdzie mieszkasz? - Zapytał się Den. Mógł uciekać lub ją ignorować, ale był niezbyt mądry i nadal się za nią uganiał. Chciał odprowadzić Shiro do domu i mieć problem z głowy.
-Powiem ci za szokolatkę. 
-Szokolatkę...? Co to do cholery jest szokolatka?
-Czekolada. - Odpowiedziała. - Jeśli dasz mi czekoladę, a wiesz, ja bardzo lubię czekoladę, to ci powiem. Skąd mam mieć pewność, że masz dobre zamiary? - Pokazała mu język przykładając palec do dolnej powieki. Dla Shiro "szokolatka" była o wiele więcej warta niż normalna rozmowa.
   Chłopak nie wiedział, co ma odpowiedzieć, jednak Shiro wciąż czekała na jego słowa. Ta dziewczyna go przerażała. Była inni niż wszyscy, pomijając to, że nikt nie jest identyczny. Po prostu była inna. A powód? Może była na coś chora albo po prostu się nie wyspała?
-Nie mam czekolady. - Powiedział starając się uznać jej pytanie za standardowe.
-Więc ci nie powiem.
-To nie mów. - Warknął. - Zamierzasz tu siedzieć przez resztę nocy?
-Zamierzam. - Skrzyżowała ręce nadal utrzymując się na czubku fontanny.
   Den odwrócił się w przeciwną stronę i ruszył przed siebie. Miarka się przebrała. Zwyczajnie wróci do domu i położy się spać.
   Nagle znowu usłyszał świst. Zanim się odwrócił, Shiro stała przy fontannie. Zakręciła na palcu pasmo włosów.
-Ja po prostu się zgubiłam... - Odparła z pokorą. - Ostatnie co pamiętam, to ten park i piosenka. Nie wiem nawet, gdzie byłam wcześniej.
   Shiro się tłumaczyła, ale Den nie wiedział, co ma robić. Uratować dziwną dziewczynę, czy jej nie uratować i wplątać się w kłopoty z jakąś sektą (przecież nikt nie wie, skąd taka osoba może pochodzić). Oto jest pytanie. Z każdą chwilą wydawało mu się, że oczy nastolatki nabierają łez. Ech, trzeba było zostać w domu...
-Mogę cię zaprowadzić do mnie. Z moimi przyjaciółmi pomożemy ci odzyskać pamięć, czy co tam tylko chcesz. - Przełamał się rozmasowując kark, a białowłosa podskoczyła radośnie.
-Jupi!
   Den pogonił ją gestem dłoni. Shiro podbiegła do niego w podskokach zapominając o broni, na której niedawno skupiała całą uwagę i skierowali się w stronę mieszkania chłopaka. A krwistoczerwone hibiskusy kiwały się niespokojnie na wietrze.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okej, okej, w końcu jest rozdział. Miał być już wcześniej, ale nie mogłam go dokończyć (wiecie, kwestia stylu). 
Jeżeli chodzi o piosenkę śpiewaną przez Shiro - śpiewa ją po japońsku, bo tak XD Jest jeszcze polski i angielski cover, ale głos zupełnie mi nie pasował do postaci. Dałam tłumaczenie, aby można było zrozumieć o czym śpiewa Shiro.
Ps. Raczej będę dodawać rozdziały równo co tydzień lub 2 tygodnie

2 komentarze:

  1. W opowiadaniu Shiro pojawia się Shiro? Ciekawie, ciekawie. Mam jakieś nagłe skojarzenie z Juliette, która, o ile dobrze pamiętam, odstawiała coś dziwnego ostatnio. Czekam

    OdpowiedzUsuń
  2. directionerka11211 marca 2017 21:39

    Wydaje mi się, że Shiro będzie jakąś znajomą Juliette i Teka, albo się mylę i znów coś pokręciłam.Nieważne, ważne że dodałaś nową część. Czekam cierpliwie na kolejną i życzę ci dużo weny.

    OdpowiedzUsuń